Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o odległych narodach u których Jahusy są panującemi, z tych jednakże są niezawodnie Brobdygnagczykowie najmniej zepsutemi, i wielkiem byłoby to dla nas szczęściem, gdybyśmy ich zasady w moralności i rządzeniu naśladowali. Nie rozszerzę się jednak więcej nad tym przedmiotem, zostawiając czytelnikowi ażeby własne nad tem czynił uwagi, i używał przykładów przezemnie przytoczonych.

Pewność, iż to dzieło żadnych nie będzie miało krytyków, wielką mi przyjemność sprawia. Jakie bowiem zarzuty można czynić autorowi, opisującemu po prostu przypadki które się w najodleglejszych krajach, nie będących z nami w żadnych stosunkach politycznych ani handlowych, zdarzyły. Chroniłem się troskliwie wszystkich błędów, które często i za nadto słusznie zarzucają podróżującym. Oprócz tego, nie wdaję się nigdzie w sprzeczki jakich partyi i nie okazuję przesądu ani złośliwości przeciwko żadnemu człowiekowi, lub całej klassie ludzi. Piszę w szlachetnym zamiarze polepszania i nauczania rodzaju ludzkiego, nad którym, nieobrażając bynajmniej skromności, przysądzić sobie mogę niejaką wyższość, wypływającą z długiego z przezacnymi Houyhnhnmami obcowania. Piszę bez żadnego względu na korzyść lub chwałę: nigdzie nie pozwoliłem sobie używać wyrazu mogącego uchodzić za naganę, lub obrazić nawet najtkliwszego człowieka. Słusznie więc mogę się uważać za całkiem beznagannego pisarza, u którego tłum recenzentów, odpowiadaczy, rozważaczy, odkrywaczy i szpiegów nie będą mieli