Przejdź do zawartości

Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiele zbaczań słownych, dla opisania mu natury tych zbrodni przez które większa część tych ludzi zniewoloną została opuścić swoją ojczyznę. To opowiadanie wymagało wiele rozmów przez kilka dni trwających, nim mnie mógł zrozumieć. Nie mógł jednak żadnym sposobem pojąć, w jakim celu ci ludzie tyle występków i zbrodni popełniali. Dla wytłomaczenia mu tego, usiłowałem dać mu wyobrażenie o nienasyconej żądzy bogactw i władzy, jako też o strasznych skutkach rozwiozłości, zbytku, złości i zazdrości; to wszystko musiałem mu objaśnić za pomocą porównań i przykładów. Poczem podniósł oczy swoje do nieba z zadziwieniem i największem nieukontentowaniem, jak osoba, której wyobraźnia od rzeczy nigdy nie widzianych i niesłyszanych mocno uderzoną została.

Przez brak wyrażeń na oznaczenie

POTĘGI,

RZĄDU,
WOJNY,
PRAWA,

KARY,

nie byłem w stanie dać mojemu panu wyobrażenia o tych rzeczach. Lecz ponieważ posiadał bystry i przez głębokie rozmyślanie i rozmowy wykształcony rozum, potrafił wystawić sobie co rodzaj