Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jach stanowi; lecz z czasem przyzwyczaiłem się do niej tem łatwiej, że nie raz w mojem życiu musiałem się kontentować nędznym pokarmem, i nie pierwszy raz przekonałem się, jak łatwo natura ludzka zaspokoić się daje. Muszę też dodać, że ani raz przez cały mój pobyt na wyspie nie zachorowałem. Często, prawda, starałem się złowić wiewiórkę lub ptaka za pomocą sidła zrobionego z włosów Jahusów; nieraz zbierałem zdrowe rośliny, które gotowałem i zamiast sałaty z chlebem jadłem; zrobiłem sobie kilka razy cokolwiek masła i piłem maślankę. Brak soli sprawiał mi z początku wiele nieprzyjemności i mocno mi dokuczał, lecz z czasem i bez tego obejść się mogłem, i jestem przekonany; że używanie soli u nas jest skutkiem zbytku i zostało wprowadzone jedynie dla wzbudzenia pragnienia, wyjąwszy tam, gdzie jej używają do uchronienia mięsa od zepsucia, na wielkich morskich podróżach, lub w transportowaniu do miejsc odległych. Widzimy przecież że żadne zwierze, wyjąwszy człowieka, nie potrzebuje jej do swych pokarmów, i co mnie się tycze, ledwo znieść mogłem jej smak, jakem ten kraj opuścił i do innego się dostał gdzie jej używano.

Dosyć już zdaje mi się, mówiłem o moim sposobie życia, lubo niektórzy podrużujący zapełniają tem swoje dzieła, jakby czytelnika interesowało, czy dobrze jedli czy źle. Było jednak koniecznem wspomnieć o tem, inaczej świat poczytałby to za rzecz do prawdy nie podobną, żem przez trzy lata