Strona:Podróże Gulliwera T. 2.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnego koloru. Już ośm lat pracował nad projektem wyciągnienia z ogórków promieni słonecznych, które w hermetycznie zatkanych flaszkach schowane, miały służyć do ogrzewania powietrza w dniach chłodnych i niepogodnych. Powiedział mi: że w przeciągu następujących ośmiu lat będzie niezawodnie wstanie dostarczyć dla ogrodów gubernatora, promieni słonecznych za bardzo pomierną cenę: uskarżał się na brak funduszów i prosił mnie, abym dla zachęcenia go, dał mu małe wsparcie, bo w tym roku ogórki były bardzo drogie. Dałem mu mały podarunek, gospodarz mój bowiem opatrzył mnie w tym celu pieniędzmi, wiedząc że ci uczeni mają zwyczaj wypraszać sobie cokolwiek u zwiedzających akademią.

Poszedłem do innego pokoju, lecz wszedłszy ledwo, chciałem czemprędzej uciekać, mało nie zaduszony strasznym który tam był smrodem. Mój przewodnik zatrzymał mnie jednak, zaklinając ażebym został, gdyż inaczej wszystkich bym na siebie rozgniewał. Projekcista w tym pokoju mieszkający, był najstarszym w całej akademji: twarz i brodę miał blado żółte, ręce i ubiór okryte plugastwem. Skoro przedstawiony mu zostałem, objął mnie swemi ramionami i uściskał serdecznie, cobym mu chętnie darawał. Zatrudnieniem jego było od czasu wejścia swego do akademji, zamieniać exkrementa ludzkie w pierwiastkowe żywności, przez rozłączenie ich cząstek składowych, oczyszczenie z żółci, śliny i odoru: w tym celu to-