Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jego są zabójcze. Rzeczywisty Polak, zacny obywatel i patryota kraju nie ustraszy się klęską, owszem po każdej klęsce gorliwiej stara się po dźwignąć ojczyznę; wierzy i głosi, iż ona podźwignie się i musi podzwignąć się — klęska jest dla niego bodźcem do większej czynności, do większej pracy dla Polski; a jeźli wkrada się w serce jego zwątpienie, gwałtem je dusi w piersiach swoich i nigdy nie pozwoli mu objawić się w obec ludzi. Jako od dżumą zarażonego, odstąpiłem od dezertera, który nazywał się Polakiem, i cieszyłem się w duszy, że go nie do Polski lecz do Syberyi rząd posyła na wygnanie.
Pomiędzy jeńcami z 1831. roku, których klęski, trudna służba i niewola w Moskwie przytłoczyły, wielu jest zacnych, którzy wytrwali w narodowej świętości i czystości ojczystego ducha, lecz bardzo wielu znajduje się podobnych do owego dezertera. Niech Bóg broni każdego od choroby zwątpienia.
Przeszedłszy 25 wiorst, przed południem stanęliśmy we wsi Czugunach, gdzie nowa komenda żołnierzy bierze nas pod swój dozór. Wczoraj starłem powtórnie nogi a pęcherze nie dają mi dzisiaj stąpnąć; musiałem więc prosić oficera o pozwolenie jechania na podwodzie. Posadzili mnie znowuż na workach, pomalutku za partyą ciągnąłem się po drodze równej i gładkiej. Okolica tutejsza lekko wydęta, okryta jest szerokiemi łanami nie zżętej pszenicy; kołysze się jak złota fala a plenne kłosy uderzając się jeden o drugi, szeleszczą, szumią i głuszą przykry brzęk kajdan. Z pszenicy wyziera ładny kielich kąkolu, siwiejący modraczek i wyka, która ścisnąwszy swojemi splotami słomę fantastycznie zwiesza lub okręca się jak rzeźba na gotyckiej kolumnie.
Widoki są jednostajne i brak im wydatnych, skupiających imaginacyę punktów; zjechawszy z małej pochyłości pagórka, wkrótce przybyliśmy do obszernej wsi zamieszkałej przez starowierców. Zagrzmiał bęben a na jego hasło ze wszystkich domów wybiegły kobiety niosąc chleb i jabłka dla aresztantów. Taką ilość nadawały jabłek, że zapełniono niemi kilka wozów, a ja niemi byłem najzupełniej obrzu-