Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na przeciw mnie, pod tapczanem, siedziało kilkunastu karciarzy, między nimi rej wodził wysoki, barczysty Rusin nazwiskiem Bondarenko; obok niego młody Niemczyk z łagodnym wyrazem twarzy ciekawie śledził ręce pierwszego — rozdającego karty. Trzeci młody, smukły, silny młodzian w aksamitnej czerwonej czapeczce, nazwiskiem Waśka Siemionów wesoło i bezinteresownie spoglądał na Rusina i uśmiechał się do Tatara w czarnej krymce, mającego na czole i obu policzkach niebieskie litery K. A. T. Inni przypatrywali się grze. Długo i ja na nich patrzałem, Niemczyk przegrywał i smutniał, Siemionów przegrywał także, ale nie tracił humoru, Rusin zaś i Tatar wygrywali. Z wielkich piwnych oczów Bondarenki strzelały promienie tryumfu i radości; czaszka ogromna, ogolona, oblała się kroplami potu i niebieskie na niej żyły jak liny wytężyły się; ogromnemi jak u wielkoluda pięściami zgarniał kupy kopiejek. — Małe, podłużne oczy Tatara uśmiechnięte, głęboką radość wyrażały, policzki zarumieniły się i czerwoną obwódką otoczyły fatalne litery, zadowolnienie wysadzało je i wypychało na wierzch. Niemczyk widać, że już ostatni przegrał szeląg, postawił na karty sukienną kurtkę, karta padła — przegrał — później postawił spodnie — kilka chwil przeszło, już nie należały do niego; ze złością więc zerwał ze siebie koszulę i rzucił ją przed siebie — i tę przegrał. —
Niemając już co stawiać na karty, wstał zupełnie nagi i rzucił się na swoje posłanie, wydobywszy wprzód z tłumoka podartą koszulę i spodnie. — Na jego miejce siadł inny aresztant, podobno że Polak, chociaż ani słowa po polsku nie umiał; dla tego też podejrzywałem jego polskie pochodzenie. Grają — w tem drzwi otworzyły się i wchodzi kilka kobiet niosących jałmużnę; aresztanci karty i pieniądze płaszczem nakryli i wszyscy powstali z uszanowaniem. Pobożne kobiety przyniosły chleba, bułek, owoców i pieniędzy — rozdawszy je między aresztantów, przeżegnały się i zabierały się już do wyjścia, gdy aresztanci huknęli podziękowanie: «dołżny wieczno Bohu molitsia.»
Ledwo wyszły kobiety, nastąpił podział jałmużny, a potem znowuż gra rozpoczęła się, którą znowuż wejście no-