Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 2.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nemi domami zabudowanych, do kancelaryi kazańskiego garnizonu. W kancelaryi czekaliśmy kilka godzin na dowódzcę garnizonu, który przybywszy nie raczył nawet na nas spojrzeć; rekrutów kazał umieścić w odwachu na ulicy Siennej, a mnie w głównym odwachu, w tatarskiej fortecy.
Trzech żołnierzy a na ich czele oficer — adjutant dowódzcy batalionu — prowadzili mnie przez miasto. Oficer był Polakiem, nie przemówił przecież do mnie ani jednego wyrazu, niczem nieokazał narodowej sympatyi a przezto potwierdził opinię, jaką miałem o Polakach zostających w służbie moskiewskiej.
Przeszliśmy kilka porządnych ulic i przez bazar: tutaj mnóstwo ludu kupującego różnie grupowało się w około sklepów i straganów; między kupcami spostrzegłem tylko kilku tatarskich kupców.
Dalej widziałem kilka cerkwi, ozdobionych z całym przepychem i nie gustowną pstrocizną wschodnią; nadają one miastu moskiewską fizyonomię. Kamienice zaś jedno- i dwupiątrowe robią je podobnem do miast europejskich.
Przez najpiękniejszą w Kazaniu, Woskresieńską ulicę weszliśmy do starej, tatarskiej fortecy, gdzie zostałem zaprowadzony na główny odwach. Młody oficerek na warcie, przeczytawszy, iż jestem politycznym przestępcą, kazał mnie surowo zrewidować; jakoż żołnierze z największą ścisłością przetrząsali moje manatki; zabrali mi fajkę, tytoń, pasek, rozpruwali potem rzeczy i podeszwy u butów a w podeszwach znaleźli dziennik mojej etapowej podróży.
Myśl, że papiery te mogą zawierać w sobie bardzo ważne rzeczy, ucieszyła oficera; sądził, iż za to odkrycie otrzyma pochwałę, order lub inną znaczną nagrodę.
Przykrą mi była strata notat, w których niejeden ciekawy szczegół znajdował się; prócz tego, chociaż w nich ostrożnie wyrażałem się o rządzie carskim, obawiałem się jednak, ażeby mnie powtórnie za to, że w drodze śmiałem pisać i mieć swoje oryginalne poglądy, nie oddano pod śledztwo i sąd.
Po rewizyi zapakowali mnie do samotnego, mocno zakratowanego numeru i postawili wartę pod drzwiami. Rzuciłem się na sofkę, która się w numerze znajdowała, i pogrążony w smutnych myślach i obawach odpoczywałem przez długi