Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

były tam flaki, specyał żydowski lapsza (makaron w mleku), była i ryba a nawet kugel; dla wygłodzonych jak my, były to przysmaczki, za które z pochwałą żydówek nie wiele zapłaciliśmy.
Nazajutrz już po wschodzie słońca wyszliśmy z Piszczącą. Droga piaszczysta i trudna, nad nią w kilku miejscach rosną wierzby; pnie wypruchniałe, gałęzie powykrzywiane, lecz młodym liściem okryte, na których gęsto kurzawa osiadła, mech żółtawy na pniach i konarach, wśród białych dokoła piasków; stare te wierzby samotnie stoją, niby smutne wygnanki. Upał, niebo pogodne bez chmurki, wiatr ucichł, milczenie w borze i w powietrzu; wleczemy się powoli, nogi grzęzną w piasku, kozacy na koniach wykrzykują pieśni, my zaś rekruci zajęci noweini wiadomościami z wojny nad Dunajem; milczeliśmy, snując i rojąc jakie nadzieje dla siebie.
Z powodu niedzieli dużo kobiet i chłopów w świątecznych ubiorach idzie z okolicznych wiosek do kościoła, spotykamy całe gromady ludu; lud to strojny, rosły, kobiety szczególniej odznaczają się pięknością; polskie przywitanie «Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus» spotykało nas od wszystkich przechodniów, radowało nas i pocieszało, że chociaż w rekruckich płaszczach, nie mieli nas za Moskali, a poznawali, iż jesteśmy jednego z nimi serca i wiary. Na piaskowych pagóreczkach puściła się macierzanka i zakwitły różowe nieśmiertelniki, jałowiec jak plamy tu i owdzie osiadł na piasku a i brzózki wyrastają na niewdzięcznej glebie. We wsiach głucho, cicho, nawet psy nie szczekają — wszyscy wyszli do kościoła lub na jarmark; w jednej wsi spragnieni, nie mogliśmy wyszukać wody i ludzi; znalazła się przecież dziewczyna, która nas napoiła. «Bóg ci zapłać» i ruszyliśmy dalej.
Weszliśmy znowu na szosę; tu ruch, hałas, wozy, powozy, dyliżanse, kibitki, towary, armaty, skóry, siano, zboże, wiozą w tę i drugą stronę — wsie ludniejsze, karczmy wymalowane, lud zepsutszy. Pokazała się szeroka dolina Bugu, łęgi w niej ogromne, od wschodu zamknięte zabrzeżem pagórkowatem; pola i łany jak okiem sięgniesz zielenieją zbo-