Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IV.

Za Siedlcami kraj jak dotąd płaski, bory ponure, karczmy przy drogach, wsie wśród pól; widoki to zwykłe, pospolite, a jednak tak przyjemne, różne, iż zdaje się żaden malarz nie wyczerpie tego bogatego materyału, jaki natura nasuwa mu pod pędzel. W około chat zakwitły sady: kwiaty jabłoni różowo-białe okryły wszystkie gałęzie i gałązki drzewa, umalowały i otoczyły niby bukietami skromne chałupki, przy zarumienionym kwiecie jabłoni śnieżny kwiat wisien ślicznie się odbija. Zboża już znacznie od ziemi odrosły i falują pod wiatrem; w powietrzu ciepło i zapach przyjemny — wiosna, zupełna wiosna w lasach, w borach, na roli i łąkach, w sadach i ogrodach, wszędzie wiosna, a i w sercach ludzi tej ziemi wiosna panuje. Widoki nie strojne i nie świetne, lecz równe, zielone i gospodarskie, otulone we mgłę błękitnawą, łatwo przeniknioną okiem, która nadaje im wyraz tęskny, nieskończony, nieograniczony jak przeczucie. Obyczaj polski, podobnie jak ziemia polska, otwarty, szeroki, obfity w pociechy duchowe i zbożowe; przyjmą cię, ugoszczą, uczęstują wesołem i szczerem słowem, chlebem pszennym, pokarmem sytym. Jak w ziemi polskiej dawne mogiły, tak w obyczaju polskim wspomnienia dawnej swobody i życia, och! przejmą cię tęsknotą, rozrzewnieniem, zwrócą myśl w czasy ubiegłe, obudzą przeczucie przyszłych. Zwracamy się ciągle do przeszłości, bo ona wystawia się nam jako skarbnica życia, ma w sobie ducha i krew; zwracamy się do niej, bo ona jak młodość, o której się ustawicznie wspomina, bogatą jest w wolne, natchnięte wypadki, w szały i cnotę — tak różne od zwykłych, od dzisiejszych.