Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którzy ich wieźli, mieli z niemi dużo kłopotów; płacz uśmierzali rózgą. Chłopi na kwaterach okazywali im jako niechrześcianom pogardę i nienawiść; naczyń i misek swoich nie chcieli im udzielać, mówiąc, że im ci poganie wszystko zanieczyszczą.
Starsi umieli cokolwiek po polsku i radzi ze mną rozmawiali, a cieszyli się bardzo, gdym przemówił ich językiem. Partya tych dzieci pochodzi z mohilewskiej gubernii a wiozą ich do szkoły kantonistów w Niższym Nowogrodzie, gdzie wychowani na żołnierzy, pod surową dyscypliną wojskową zapomnią mowy, obyczaju i wiary Izraela i przyjmą wiarę swoich ciemiężycieli.
Wiadomo jest, że rząd moskiewski z litewskich, wołyńskich, podolskich i ukraińskich okolic nie bierze od żydów zwyczajnych rekrutów z dorosłych ludzi, lecz zabiera dzieci, które sam na żołnierzy wychowuje.
Dzień poboru dzieci jest dniem trwogi i płaczu między żydami; płacz towarzyszący gromadom pacholąt do Moskwy wywożonych, przypomina płacz w Babilonie i jęki dzieci mordowanych przez Herodowych oprawców.
Następnego dnia nie prędko ich ściągnęli z domów i zebrali przed oficera; jedni wcześnie ze snu zbudzeni, niewyspani, głośno szlochali; inny, gdy go żołnierz budził, wołał przez sen ojca i matki; inni znów ciągnęli na miejsce zboru bez śniadania, niewyczesani i nieumyci, spłoszeni przez chłopów, którzy im nawet wody nie chcieli udzielić i nie pozwolili w swoich chatach modlić się po swojemu.
Podoficerowie ustawili ich w szeregi, oficer sprawdził ich liczbę, poczem, powsadzali po kilkanaście pacholąt na wóz i powieźli tę dziecięcą zgraję, nie wiedzącą o smutnym losie, jaki ją oczekuje. Ja też ze swoim konwojem podążyłem za niemi i widziałem, jak starszych pozrzucano z podwody a młodzi co wiorstę prawie zatrzymywali konie i złazili z wozu dla zwykłej potrzeby. Woźnica tymczasem klął potężnie a żołnierze szturchali i popychali chłopaków; żal mi było biednych dzieci, które wpadły w nową egipską niewolę.