były jako jego, czy ona jest złą czy dobrą; przed sądem zaś historyi i rozumu samowładzca usprawiedliwia niewolę wszystkich zdaniem, iż on wolę wszystkich uosabia, co może tylko jeden Bóg. Samowładzca jako człowiek myli się, wolę swoją przemienia na samowolę i nikt mu nie może sprzeciwić się, powstrzymywać i odwrócić na dobrą drogę. Państwa więc samowładne nie mogą być obrazem rządów Bożych, jak to szumnie głoszą służalcy despotów, bo niszczą wolności ludzkie, bo nie mogą się inaczej z niemi zgodzić, tylko je wyniszczając, bo opierają się na niewoli, która przecząc wolności, przeczy istocie ducha a tem samem nie uznaje samego ducha. W państwie więc samowładnem panuje samowola, jest ono jej przedstawicielem, a zarzut samowolności, jaki robi wolności, do niego właściwie należy.
Pysze, z jaką carowie zasiadają tron Moskwy, nic nie wyrównywa w Europie; potęga, jaką posiadają, mając pod sobą kilkadziesiąt milionów posłusznego, niewolniczego i drżącego przed nimi ludu, jest straszną; ta to potęga, przed którą korzą się monarchowie i ludy, wyrobiła w nich przekonanie, iż są namiestnikami Bożymi, jakby Bogiem ziemskim, podobnym zupełnie sposobem, jak w dzikich, średniowiecznych władzcach Hunów lub Mongołów, którzy głosili się jako posłańcy Boży, miecze lub bicze Boże. Lud moskiewski w niektórych głuchych i oddalonych prowincjach nazywa cara ziemskim Bogiem, radzącym się i odbierającym bezpośrednio rozkazy od cara niebios. Na jedno jego skinienie masy występują z domów, porzucają swoje majątki; gdy zechce, matki zaprą się swoich synów, literaci i poeci zadrżą przed swoją myślą, która w głowie zdawała się wystawiać niesłuszność i złe niewoli.
Czemże się to dzieje, że pod panowaniem strachu, który przejmuje szpiki i mózg każdego z poddanych cara, wszyscy będący w służbie, wykonywają obłudnie swoje obowiązki, sprzedają carską sprawiedliwość, kradną jego kasy, przeniewierzają się na każdym kroku? Od zarzutu pokątnych złodziejstw nie są wolni najwyżsi dygnitarze: wiadomy jest ukaz Mikołaja, oddający za złodziejstwo kilku jenerałów pod sąd. Od żołnierza do feldmarszałka, od kancelisty do ministra,
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/168
Wygląd
Ta strona została przepisana.