Ciągle brzegiem prowadzili mnie żołnierze, pod murami fortecy, na przedmieście z tamtej strony położone, gdzie okropnie zmęczony, musiałem trzy godziny czekać na kapitana, dla tego, ażeby popatrzywszy mi w oczy, odesłał mnie do blizko dwie wiorsty odległego więzienia. Jużem ledwo poruszał się, znużenie zupełnie mnie ogarnęło; ciągnąc nogi po bruku ulic, dowlokłem się wreszcie do bramy więziennej! gdzie natychmiast «opadły wrzeciądze» i wprowadzili mnie do izby karaulnej. Tutaj musiałem się poddać jak zwykle rewizyi; przetrząsali mi manatki, macali każdy szew, wszystko porozrzucali, pomięszali i zabrali mi kilka arkuszy białego papieru i ołówek. Częste rewizye ogromnie mi dokuczyły; przy każdej rewizyi coś mi zabiorą, dla tego też przed rewizyą chowam, wtykam pomiędzy szwy, w szpary i pasy cielaka: pióro, ołówek, notatki, papier i tem podobne rzeczy. Między notatkami możeby się nie jedno znalazło, coby mi bardziej jeszcze przed niemi zaszkodzić mogło; dla tego też niespokojnie i w obawie oczekuję końca każdej rewizyi; szczęśliwie przebyłem już kilkanaście, ale za nim dojdę na miejsce naznaczenia, kilkaset razy jeszcze rewidowanym będę.
Czy więc zdołam przenieść zakazane płody mej myśli? W czasie rewizyi, gdy trzech lub czterech żołnierzy rzuci się na cielak i wyciągają z niego koszule, chustki i różne drobiazgi, niepodobna jest ustrzedz się od kradzieży i dla tego po każdej takiej rewizyi jestem biedniejszy, po każdej coś mi brakuje.
Gdy przetrząśnięto moje rzeczy i obmacano na około, zaprowadzili do numeru, umyślnie dla mnie przygotowanego.
Zamknęli, postawili wartę pod drzwiami i nie pozwolili mi używać spaceru po dziedzińcu; za szczególnem pozwoleniem przynieśli mi samowar, za pożyczenie którego zapłaciłem przez dozorcę właścicielom jego, dwom młodym szlachcicom moskiewskim (dworianom), porządną sumkę kopiejek. Ci panowie osadzeni za oszustwa i złodziejstwa, byli jednak szanowani przez dozorców i władzę, zabezpieczono im wszelkie wygody i okazywano jako pochodzącym z uprzywileiowanej klasy wszelkie możliwe względy. Prośbie ich o pozwo-
Strona:Podróż więźnia etapami do Syberyi tom 1.djvu/131
Wygląd
Ta strona została przepisana.