Strona:Pod lipą.djvu/005

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pieśń pobożna w tym kościołku, zamkniecie go... Zgoda.
Urzędnik wysłany na zamknięcie kościoła — czeka.
Lud ściele się falą pochylonych głów i śpiewa pieśń:
— Ostatnia to pieśń — powtarza jeden, drugi, dziesiąty... ostatnia pieśń... po której Chrystusa zabiorą, organy wyniosą, nam więcej śpiewać nie pozwolą.
I pieśń brzmi, płacze, łka, żebrze o litość i zmiłowanie.
Przyszła noc. Z Citowian przybywa świeży zastęp, mienia się z tymi, którzy w kościele od rana trwają, a pieśń brzmi dalej i łzami myta, ulata echem w bory i puszcze.
Ostatnia pieśń...
Noc przeszła — świt zajrzał przez chmur obłoki, dzień mija, długi, ciężki dzień walki o prawo ludu, a w kościele modły nie ustają, pieśń nie przerywa swej nici, rwanej bolem z serc wielu, na którą łzy krwawe niźą się różańcem boleści strasznej...
Z miasta przynoszą pożywienie — świeże siły napływają... światła nowe zapalają, organy skarżą się i jęczą — lud śpiewa i śpiewa.
Tak przeszło dni pięć...
Z Rosień przybywa naczelnik wojenny z policmajstrem.
Idzie wprost do wielkiego ołtarza.
Lud mu drogę zamyka, a pieśń rwie się z piersi wszystkich i ze łzami spada pod stopy moskiewskie.