Strona:Pod lazurową strzechą.djvu/089

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ten świat-widzący, zaś od owej chwili
„stali się — Tego, co światami-włada,

„a Który dłonie na szumach nam kładnie
„— sosnom, rosnącym nad Wisłą i Niemnem —
„i mówi słowem podniebnem, podziemnem,
„że przez Ojczyznę twą ten świat-owładnie.

„I odtąd byt wasz był podobien sośnie
„albo przyrównan może być klepsydrze,
„co — ile szczytem w niebo się rozrośnie,
„tyleż podstawą ziemi dla się wydrze.

„Jak przez klepsydrę: z góry na dół ziarna
„spadały Boże, odżywcze, by rosa;
„a szła z powrotem: wasza krew ofiarna,
„jak sok, płynący z korzeni w niebiosa.

„O, tak! Związaneśmy z wami na wieki: —
„przez kolebeczki, ciosane dla dzieci;
„i przez tarcice nasze, w które ćwieki
„wbija ubogi człek, gdy trumnę kleci;

„przez maszty, które ożaglił swą duszą,
„— zanim się Kolumb narodził, — Jan z Kolna,
„że wszystkie morza do siebie was kuszą,
„choć dusza wasza jest leśna i polna;

„przez szubieniczne drzewo Trauguta,
„co jest najświętszym krzyżem polskiej męki