Strona:Pl Poezye t. 1 (asnyk).djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Te, co nęciły go wprzódy,
Bańki tęczowej ułudy
Straciły dawniejszy czar;
W chciwej za światłem pogoni
Od błędnych ogników stroni
I nocnych mar.

Myśl niespokojna nań czyha
Na dnie rozkoszy kielicha
I z kwiatów odrywa wzrok;
Nawet miłosne marzenia
Bezmiarem swoim ocienia
Zaziemski mrok.

Wszędzie go ściga myśl: po co
Z nieznaną ściera się mocą,
Z potęgą, co wiecznie trwa?…
I czemu serce ogarnia
Nieskończoności męczarnia,
Pod którą drga?…