Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzyma, ktoś pewnie będzie podsłuchiwał z krzaków ich rozmowy, że jeśli się zejdą w ogrodzie, ktoś pogoni za niemi... i milczeli, z daleka tylko patrząc na siebie.
Wszyscy zdawali się spiknięci na ich zgubę, starzy i młodzi, od Matyasza do Kasperka w kredensie, ale najsrożej obchodziła się z niemi pani Dorota, która zawsze jeszcze pojąć nie mogła, jak takim ludziom przyjść może na myśl bez pozwolenia się kochać i trwać uparcie w namiętności zakazanej.
Pan Wincenty śmiał się z jej gniewu, siedząc pod piecem, tak była śmieszną ze swą powagą pani i gospodyni domu, trwożnej o prawa nad sercami i głowami podwładnych; a im więcej śmiał się pan Wincenty, tem pani mocniej się gniewała...
Najmniejszego do tego powodu nikt jej nie dawał: Sachar służył milczący, Natalka siedziała nad krosnami, we dworze szło wszystko swoim porządkiem...
I po niejakim czasie powiedziano sobie, że kochankowie już się kochać przestali...
A miłość ich cicha i trwożna, wyśmiana i wyklęta, trwała przecie, wzmagając się z dniem każdym, i jedna panna Adelaida wiedziała tylko, że byli sobie wierni, ale pobłażliwa dla nich, milczała.
Spróbowała nawet, gdy sam na sam była z bratem, spytać go, czyby nie można pożenić ich z sobą... ale pan Wincenty takim parsknął śmiechem, że się przestraszyła, nie pojmując coby tak niedorzecznego powiedzieć mogła.
— Pożenić ich, wyśmienicie — rzekł brat — dalejże co? chyba im dać Dębin, żeby sobie panowali. Pan Sachar artysta, na chleb pracować nie będzie, pannę Natalię wychowałaś na wielką panię... chodzi w sukienkach i kapeluszach... do chaty nie wrócą... ślicznąbyś im dała przyszłość.
Wieczorem panna Adelaida wspomniała o tem Natalii, a dziewczę rzuciło się przed nią na kolana.
— Tylko się nam pobrać pozwólcie — powiedziała jej — pójdziemy do chaty oboje, wdziejem siermięgi,