nic do roboty, głowa cię o nieposłuszne gałęzie nie boli, odpoczywasz i marzysz...
Inne kołki, równie potulnej natury, znajdowały także, iż im tam wcale było nie źle.
— Gdyby nas wbito niedaleko folwarku — mówił osikowy — to wcale co innego; tam brudne hładysze wieszają ci na głowie, podlewają pomyjami i nie zaręczyć nigdy, żeby kucharz nie ciupnął co na podpałkę... ale tu... stój sobie cicho i Boga chwal... czego więcej potrzeba... Chrust gniecie... ale w lesie, nie jadłoż nas zielsko, nie porastały mchy, nie dziubały dzięcioły, nie świdrowały robaczki, nie obsiadały grzybki?! Wszędzie ta sama dola...
Pomimo tych pocieszających uwag, kołek nasz zawsze był smutny i zdawało mu się, że w lesie na pniu lepiejby było, choć inne życie, choć twardsze może, ale życie przecie...
Tymczasem i jemu i szeregowym, stojącym w rządzie a śpiewającym szczęście swe obecne, po krótkim przeciągu czasu rozmaite dolegliwości przytrafiać się zaczęły. Wprawdzie chrust obeschnął rychło i osunął się nieco a zwolnił ich z objęć swoich, ale inni nieprzyjaciele niespodziewani się zjawili; w dziurach płotu wróble zaczęli uściełać gniazda i nieproszone zapisywać sobie kwaterę. Ztąd niepokój nieustanny, krzyk, wrzawa i inne nieprzyjemności spadające na głowę...
Część tej bujnej bandy rozbójniczej latała wprawdzie po świecie, ale inni pilnowali gniazd i odprawiali czaty na wierzchołkach najwznioślejszych kołków, rządząc się w płocie jak w swoim... Z tego wynikło, że syn ekonoma, chłopak ciekawy, strzelać zaczął śrótem do stada i więcej kaleczył kołków niż ptaków... Nasz pacjent dostał po boku i kilka śrócin uwięzło mu pod korą...
A że, jak to i u nas wiadomo, jedna bieda nigdy nie dokuczy, za wróblami przyszły i inne plagi... Płot osłaniały drzewa wysokie, utrzymując w koło wilgoć i chłodek, okrywały go powoje, chmiel dziki i perestupy, obrastały pokrzywy, obejmowała zewsząd bujna roślinność. Do niej przyplątały się zaraz różnego rodzaju
Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/099
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.