Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/097

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

korzeniu, którego doznawał.
I nie pojmowano go, bo był okryty, bo nie skarżył się na głód i bicie... a to już dla nich tak wiele gdy plecy całe, żołądek syt i głód nie dokucza... Nie jeden mu nawet zazdrościł, że ciężkiej nie znał roboty...
Na to Sachar się uśmiechał, spuszczał głowę i łzy toczyły mu się po twarzy ciche...
— Taki w głowie coś nie dobrze — szeptał dziaduś patrząc na niego.
— Sam nie wie czego chce — ruszając ramionami dodawał ojciec — jeszcze i to szczęście że w gorsze ręce nie poszedł... ale jemu nigdy dobrze...
Matka go może rozumiała jedna, ale wypowiedzieć nie mogła co jej po sercu chodziło...