Strona:Pl Historja kołka w płocie.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tymczasem istota, co lat kilkadziesiąt powoli rosła i z niczego się budowała, pyły zbierając w powietrzu, ziemi, świetle i rosie w którą się odziewała — jednej chwili złamana żyć przestała, Chariton obojętną dłonią rzucił ją na wóz stojący blizko, na którym już podobnych owemu kołków spora leżała kupa.
Mieszkaniec lasu spokojny, znalazł się nagle w towarzystwie obcych zbolałych jak on istot, najróżnorodniejszego pochodzenia i natury.
Nie same tam dębowe znajdowały się kołki, było ich dosyć osikowych, były grube laski leszczyny, ba i gorsze jeszcze, ale to wszystko teraz w świętej równości i braterskiej biedzie z daleka wydawało się jakby jeden kołek pomnożony przez... wiele chcecie.
Nikt poznać by nie potrafił szlachetnego dębu, wielkich nadziei od leszczyny staruchy, która nigdy do większej czci nad kołek wzdychać nie mogła, i osiczyny od grabu, co stękał, że mu życie odjęto nim się zdał na zęby do młyńskiego koła...
Na wozie Charitona leżało to jedno obok drugiego, bez różnicy klasyfikacji, jak na cmentarzysku co los postanowi.
Wszyscy nieszczęśliwi jednak pocieszali się tem że kołkami nie palą, i że im trochę życia lichego zostanie jeszcze, a wierzbina śmiała się szydersko z współbraci, zaręczając, że puści nowe korzenie i zawsze drzewem zostać potrafi, czemu inni wiary dawać nie chcieli.
Szlachetniejsze owe drzewka raz wyrwane z ziemi, na której wzrosły, już do innej przywyknąć i w niej nowego życia rozpocząć nie mogły, filozoficzna i trochę rozłajdaczona wierzbina, byle jej wilgoci nieco i gliny, w błocie czy na piasku, czy na czarnoziemiu, umie się wkorzenić i nie tęskniąc za starymi korzonkami, nowe puścić.
Jest to w naturze drzew co u ludzi: jedne miłują tak swoją ojcowiznę, że w niej tylko im dobrze, drugie byle jamka i dołek, jakie takie życia warunki, gotowe wegetować i w gnoju... Do ostatnich należy właśnie wierzba, której każda gałęź, ledwie od ma-