Strona:Pisma wierszem i prozą Kajetana Węgierskiego.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I osła leniwego, by ciężary dźwigał,
I byka ryczącego, owieczkę beczącą,
Wdzięczną synogarlicę na puszczy jęczącą,
Którą, nieprawdziwego trzymając się zdania,
Dotychczas mieli ludzie za model kochania.
Człek dopiero instynkta każdego poznawał,
Imię im przyzwoite i prace nadawał.

Pewny Francuz, lękając się czynić wyboru[1]
Losem kości, urzędy dawał swego dworu;
Foryś czasem u niego został sekretarzem,
Zadziwiony kapelan musiał być kucharzem,
Lokaj, że był marszałkiem szczęścia nie obwinił,
Stangret dziękował, że go podskarbim uczynił.

Jeżeli Kaligula w upodlonym Rzymie
Koniowi swemu nadał konsulowskie imię,
Mniej był szalony od tych, którzy zaufanie
Swoje, w nikczemnym ludzi pokładają stanie.
Prawda, że mało zasług a wiele urzędów;
Lecz może na ukryty przymiot nie ma względów,
Może Cyceron jaki lub Wirgili nowy
Miesza wapno i cegły nosi do budowy,
Albo niewolniczemi obciążon roboty,
Nad przepisaniem cudzéj męczy się ramoty.
Ślepy los, władca ślepy ludzi zaślepionych,
Nigdy się dróg nie może trzymać przyrodzonych;
Lecz tak się zawsze stara i jest mu to miło,
Żeby nigdy na swojém miejscu nic nie było.





  1. Książę de Mazarin, mąż Hortensyi, synowicy kardynała de Richelieu.