Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego zbroi dziwiły Pompejusa; jego rynsztunek, zawieszony w świątyni w Delfach i w Nemei, wprawił w podziw zwiedzających, bo zdawał się być zdjęty z jakiegoś Tytana. Z iskrzącą tyarą na głowie, obyczajem wschodnim ubrany w kosztowne szaty i szerokie perskie pantalony, wydawał się w blasku klejnotów ziemskim obrazem bogów-gwiazd, Ormuzda i Amerii, którym na ofiarę lasy po górach zapalać kazał. Ten zda się, święty posąg wschodni, był jednak najzwinniejszym jeźdźcem w całej armii, i nie miał równego sobie w rzucaniu pocisków.
Zwykle wstrzemięźliwy, raz przy stole postanowił zmierzyć się z pewnym atletą na brzuch i gardło, i z tego pojedynku wyszedł zwycięsko. Ten olbrzym miał niektóre zamiłowania subtelne. Lubował się w pięknych zastawach ze złota i srebra, co w owych czasach było zbytkiem powszechnym u wszystkich wybitnych osób. Zebrał bogaty zbiór rzniętych kamieni. Lubił wytworne mowy, i sam umiał wymownie przemawiać w kilkunastu językach. Wreszcie, jego wiadomości lekarskie były, zdaje się, dosyć rozległe i gruntowne,