Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w mych wierszach? Dlaczego Pan ich nie lubi?
Przyznałem że mimo ich piękności, przeraża mnie trochę ich chłodna sztywność. Usprawiedliwiałem się, przypisując to wrażenie wrodzonej lekkości mego umysłu.
»Jak dzieci — rzekłem — lubię obrazki, a pani nimi gardzisz, zapewne też umyślnie nie dajesz ich w poezyi«. — Stała przez chwilę zdumiona i z najwyższem zadziwieniem odrzekła:
— Nie rzucam obrazów! co pan mówi, — brak mi obrazowości? Piszę przecież o »łodzi przewodniej« — Łódź czyż to nie obraz? i czyż to nie starczy za wszystko? »Łódź« na wzburzonych falach morskich, »łódź« na cichej powierzchni jeziora? Czegoż pan chce więcej?
Istotnie, dobra p. Ackermann nie żałowała »łodzi«. Nie skąpiła też »skał i wirów, dolin, gaików, orłów i gołąbków, łona chmur, łona lasów, i łona przyrody«. Język jej poetycki pełen był tych staroświeckich słówek z jej lat dziecinnych.
A jednak wiersze te, o formie przestarza-