Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brandenburskich, wypróżniając jednym haustem puhar pułkowy, mieszczący całą butelkę. Pewnego razu na polowaniu, połknął jednym tchem całą ilość wina szampańskiego, zawartą w olbrzymim rogu jelenim. Będąc w Bordeaux w 1862 r, godnie próbował win tej okolicy i później słusznie sie przechwalał: »Piłem, — pisze on — lafitte, pichon, mouton, latour, margaux, saint-julien, brame, laroze, armaillac i inne wina. W cieniu mamy 30 stopni, a w słońcu 55, ale nie myśli się o tem, gdy się dobrego wina dość wypije«. Jaki jest w piciu, taki i w jadle.
Podczas wojny 1870—71 r. stół jego był stale obficie zaopatrzony w pasztety, dziczyznę i wędzone półgęski. »Byliśmy zawsze wielkimi smakoszami w rodzinie — mawiał, gdy go widziano przed tą sutą zastawą. Jeżeli mam dużo pracować, trzeba mię dobrze żywić Nie zawrę korzystnego pokoju, jeśli mi nie dadzą dobrze jeść i dobrze pić«.
Ale jednocześnie, i to właśnie stanowi moc Bismarka, ten człowiek gwałtowny, o żądzach niepohamowanych, potrafi gdy chce, powściągnąć się i udawać. Umie pić, ale umie też