Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzymuje go wśród ludzi, którymi rządzi lub których zwalcza, to znów gna go do swobodnego życia wśród lasów, pól ojczystych, których pożąda jego niepohamowana dusza. W Warcinie szczerze się oddaje życiu wiejskiemu. Potrzebne mu powietrze i przestrzeń. Jego potężne muskuły wymagają ciągle nużących ćwiczeń. Jest to rycerz godny starych centaurów Elby, od których pochodzi. Ojciec jego, widząc go na koniu, mawiał:
— »Istny z niego Pluvinel«.
Ale naprawdę, mistrz klasyczny, który wpajał sztukę konnej jazdy Ludwikowi XIV. nie uznałby nigdy za ucznia tego szalonego jeźdźca, który zamęczał konia i pędził bez opamiętania przez zagony, leśne wręby i trzęsawiska.
Bismark, podobnie jak jego ojcowie, był zawołanym myśliwym. Przez czterdzieści lat strzelał jelenie, łosie, kozły, daniele, niedźwiedzie, kozice, lisy i wilki. Więcej niż kto inny z jego sfery, odczuwał on tę radość niszczenia, co podnosić ma rozkosz życia i służy zdrowiu myśliwych.
Niedawno, gdy już czuł nieodwołalny swój