z mistrzów[1], w którym młodzi wielkie pokładają nadzieje. Słowa jego, przepojone szczerością i szlachetnem odczuciem, zdradzały zarazem taki niepokój, że mnie poważnie zastanowiły. Słowa: »Dic nobis Maria« stawały się tam dewizą jakiejś niejasnej palingenezy, jakiejś religii niewyraźnej, symbolem czegoś nieokreślonego, lepszego, co się dopiero ma narodzić. Artykuł p. Desjardins, to jedno z tysiącznych znamion dzisiejszego niepokoju i rozterki ducha.
Wszystko tu jeszcze zmącone i bardzo niejasne. Ale warto iść za tym poczynającym się ruchem, śledzić go troskliwie i przychylnie, tak, jak byłem usposobiony pisząc te słowa. Starajmy się poznać, ku czemu dążą i jakiemi drogami kroczą młodzi. Niech dzielniejsi i rozumniejsi odemnie oświecają tych, co wstępują obecnie w życie duchowe i umysłowe; co do siebie, pragnę tylko odszukać drogę w tych niejasnych jeszcze nowinkach. Zrobić to muszę, gdyż piszę — a pi-
- ↑ Wicehrabia Eugeniusz Melchior de Voguë.