Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domyślać się rzeczy, które starzy alchemicy dawno przed nim odgadli. Skąd jednak z tej jedności wyłoniła się taka rozmaitość, — to przechodzi pojęcia zarówno uczonego chemika, jak i ptasząt.
»Oto co Marya widziała na swej drodze. Widziała chwałę Zmartwychwstałego, który umiera i zmartwychwstaje rokrocznie. I długo jeszcze, gdy nas już nie stanie, odradzać się będzie — nie wiecznie jednak, bo choć jest słońcem, niemniej jest tylko iskrą zawieszoną w przestrzeni bez końca. A czemże my jesteśmy, my ptaszki? Niczem i światem zarazem — kochamy, składamy jaja, żywimy swe pisklęta, jesteśmy cząstką w życiu wszechświata. A na świecie wszystko jest potrzebne, o ile wszystko nie jest tylko próżnem złudzeniem: oba te poglądy zaś są jednako rozumne. Ale ptaszki sądzą, że są potrzebne i stosownie do tego też postępują«.
Taką oto rozmowę organów z ptakami zasłyszałem, przechodząc w pewien ranek wielkanocny przed wiejskim kościółkiem. Rozmowa ta zda mi się prawdziwie pobożna.
We wszystkich krajach i po wszystkie wieki