Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i syna, którego prochów nawet zmieszanych z popiołem nie będę mu mogła zanieść w urnie? Może w zgliszczach znajdę przynajmniej jakąś ich szczyptę.
Morski. Później, gdy pożar zgaśnie. Choćmy stąd.
Regina. Aureli, ty z tych płomieni nigdy nie wyjdziesz i za mną nigdy nie pospieszysz — nigdy? Litościwa siło, jeżeli w przestrzeni jesteś, zlituj się nade mną i spraw, żebym oszalała! Błagam cię... (słabnie — Morski z Rybałtem unoszą ją — ona szepcze omdlona). Kochanku mój... wziąłeś mnie na ręce jak dziecko... uśmiechnę się... ale pocałuj (wychodzą — za sceną słychać turkot).


SCENA XIII.
Kreisler i Ksawery.

Ksawery (do Sylwii za sceną). Zostań w powozie (do Kreislera patrząc na fabrykę). Szkielet — niema co ratować.
Kreisler. Ratować jednak trzeba dla przyzwoitości. Przyślę sikawki.
Ksawery. Chyba dla przyzwoitości (odchodzą).


(Zasłona spada).


KONIEC.