Przejdź do zawartości

Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Justyn. Dziwi mnie; miał do pana interes, ale i wspólną ze mną prośbę o rękę siostry pańskiej.
Wiszar. On miał tylko interes.
Justyn. W takim razie mnie samemu racz pan odpowiedzieć, czy pozwolisz, ażebyśmy z panną Cecylią się kochali?
Wiszar. Z mojej strony nie zachodzi żadna przeszkoda.
Justyn. I ażebyśmy się pobrali?
Wiszar. Również, jednak — to nastąpić nie może.
Justyn. Nie może?
Cecylia. Aureli!
Regina. Czemu?
Wiszar (do Justyna). Jak pan zapewnie słyszałeś, zakładam fabrykę, której robotnicy, prócz płacy, będą mieli współudział w zyskach. Otóż ojciec pański, widząc w tem moją zgubę i niebezpieczeństwo dla innych przemysłowców a między nimi i dla siebie, zażądał ode mnie wyrzeczenia się tej myśli; gdy zaś ustąpić nie chciałem, oświadczył mi, że małżeństwo pańskie z Cecylią jest niemożliwem.
Regina. A!
Justyn. Ta sprawa ma spaść między nas mieczem? Od kieszeni do serca jest tak daleko, że nawet prawo ojcowskie skrócić tej odległości nie zdoła.
Regina. Masz pan sposobność tego dowieść.
Justyn. Darujcie państwo, że natychmiast odejdę i z ojcem się porozumię. Jestem pewien, że nieopatrz-