Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/029

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chcę jego podziwowi przeszkadzać i dla tego żegnam panią. Wieczór spędzam sama, pozwól mi pani wziąć na parę godzin Cesię.
Regina. Ona ma zupełną swobodę woli a spodziewam się, że pani (z naciskiem) jej naiwność uwzględnisz.
Marya. Ojciec Makary chce widzieć się z panią.
Regina. (zdumiona). Kto? Ojciec Makary? Święci zaczynają do mnie się schodzić... Otwórz drzwi! Ojca Makarego — proszę.


SCENA V.
Też, Makary i Cecylia.

Makary. (przy progu). Bóg wszędzie.
Regina. (kłaniając się) Pochlebiam sobie jednak, że ksiądz przyszedł tu ze mną się zobaczyć.
Cecylia (wbiega ubrana do wyjścia). Idę już paniusiu do mego... (spostrzegłszy Makarego, rzuca się mu na szyję) Drogi mój ojczuś... Makary! (zakonnik całuje ją z radosnem rozrzewnieniem). Ja właśnie do ojczulka iść miałam... Widzicie panie, wyszukał mnie i przyszedł... Mój droziutki, jak on mnie kocha.... Tylko nie martw się ojczusiu, bo mi tu bardzo dobrze...
Makary (odsunąwszy ją). Odejdź — chcę pomówić tylko z tą panią.
Cecylia (do Melanii). Och, co jemu się nagle zrobiło! Nigdy tak na mnie nie patrzył... (wychodzi zwolna z Melanią, spoglądając na Makarego).