Strona:Pisma VI (Aleksander Świętochowski).djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aloizy (siadając bezwładnie na krzesło). Dziękuję... (słabym głosem). Co na to ona powie?...
Służąca (wchodząc). Pan Biński.
Aloizy. Przychodzi, aby mi urągać... (do Maksyma opryskliwie) Czego on chce?
Maksym. Nie wiem, może przeczuł, że musi dziś po raz ostatni pańską córkę pożegnać... Do widzenia.
Aloizy (wołając). Jadziu! (do służącej) Proś. (służąca wychodzi).
Jadwiga. Jestem.
Aloizy (do odchodzącego Maksyma). Czekam panów. (do Jadwigi) Pan Biński. (odchodzi do drzwi swego gabinetu).
Maksym (do Bińskiego, który wszedł przy ostatnich wyrazach). Mijamy się.
Biński (z lekkiem szyderstwem). Może się jeszcze kiedyś spotkamy.
Aloizy (wychodząc). Pozwólcie mi — odejść — myśli zebrać.

SCENA III.
Józef i Jadwiga.

Józef (podając rękę Jadwidze). Zestraszyłem parkę serdecznych przyjaciół. Przyznać jednak muszę, że gość miał lepsze prawo uciec stąd przede mną, niż gospodarz.
Jadwiga. Ojciec był jakiś zmieszany, nie słyszałam