Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Arjos. Słyszysz jego głos?
Aleb. Słyszę wyraźniej, niż twój. Powiada on: »Płonę w ciemności jako ogień, którego nikt nie zapalił i nikt nie zgasi. Iskry tego ognia spadły na ziemię jako dusze, które szatan uwięził w ciałach człowieczych, ażeby w nich się wytliły. Ale ja nie daruję znikomemu rodowi ludzkiemu tych cząstek istoty mojej, bo one są wiekuiste. Niechaj przeto każdy niszczy powłokę szatana i rozdmuchuje iskrę duszy swojej, ażeby spaliła ciało i wróciła do mnie.« Czynię według rozkazu pana.
Arjos. Jestże to bóg, który nie posiada ani wszechwiedzy, ani wszechmocy; który niebacznie stworzył sobie wroga i pokonać go nie może?
Aleb. Nie chce.
Arjos. Dlaczego nie chce złamać siły, która opiera się jego woli?
Aleb. Bo wie, że ona, poznawszy słabość swoją, ulegnie w końcu jego potędze.
Arjos. Alebie, Alebie, zwiodły cię oczy i uszy twoje widokiem i głosem tego, co jest tylko bogiem snów. Ze stwórcą nie walczą dzieła jego, które on wywiódł z miłości swojej. Dusza ludzka jest duszą boską, a ciało ludzkie ciałem boskiem. Nie ma w przestrzeni ani jednej drobiny, któraby nie była objawieniem stworzyciela swego.
Aleb. Czy już wszyscy uwierzyli nauce twojej, że