Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Archont. Niech Metronomos przyprowadzi więźnia. (wchodzi podczas tych słów Protagoras).
Protagoras. Tylko przynieść go może, bo Fidyasz przed chwilą umarł. (burzliwy zgiełk).
Głosy. Umarł! Zabity! Mordercy! Zbiry!
Protagoras (na mównicy). I ja mam dosyć powodów złorzeczenia tym, którzy do jego śmierci przyczynili się, ale, jako świadek jego zgonu, upewnić was mogę, że go nie zabito. Z rozpaczy zagłodził się dobrowolnie. (długo trwająca wrzawa).
Głosy. Zbrodnia! Hańba! (archont daremnie usiłuje przywrócić porządek).
Protagoras. Obywatele, będziecie mieli jeszcze dosyć czasu do potępienia winnych, a teraz pożegnajcie wielkiego człowieka żalem uroczystym i spokojnym. (ponowny hałas).
Głosy. Zaprowadźmy Menona do zwłok Fidyasza! Uciekł! Podły!
Archont. W takich warunkach sąd obowiązków swoich spełniać nie może. (cisza). Sprawa Aspazyi! Gdzie oskarżona?
Metronomos. W celi więziennej Fidyasza.
Archont. Niech się tu stawi. (Metronomos wychodzi).
Tucydydes (do Elpiniki szepcze). Traksa nie widzę.
Elpinika. Czyżby nas zawiódł?
Tucydydes. Trzeba go wyszukać! (Elpinika oddala się).
Alcybiades (do Polignotosa). Ależ ta Elpinika żwawo