Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drzew szerzej od nich po świecie się rozglądać, a tej cudownej kamelii więcej niż innym kwiatom spojrzeń na siebie ściągnąć, tak wolno pani swobodniej niż innym kobietom przyjemności wybierać. Komu natura dała najwspanialsze swoje wdzięki, temu dała najrozleglejsze pozwolenie nieograniczonego ich użycia. Piękna kobieta nie na to jest piękną, ażeby ulegała losowi brzydkiej; bo na co miałaby od niej być różną? Pani, ja nietylko bawię, ale często także myślę i bardzo poważnie myślę; tych więc wyrazów bez zastanowienia nie rzucam.
Emilia. Wątpię, czy zastanowiłeś się pan nad tem, że obowiązki...
Ryszard. Są dla masy, ale nie dla tych istot, które, oprócz wspólnego rodzaju, nie mają z nią nic pokrewnego. Surowa moralność względem kobiet pięknych jest tylko łaskawą grzecznością względem brzydkich. Uciskiem pierwszych wynagrodzono upokorzenie ostatnim. Ponieważ nikt nie pożąda jednych, więc każdemu zabroniono pożądać drugich; ponieważ tamtych żaden mężczyzna o niezależną miłość nie pyta, więc tym nie wolno na niezależną miłość odpowiadać. Jest to protegowanie brzydoty kosztem piękności. Taka niesprawiedliwość jednakże może ciemiężyć te tylko kobiety, które jej nie dostrzegły. Pani zaś ją chyba widzi...
Emilia (smutnie). Dotąd czułam w życiu tylko zadowolenie, a pan mi każesz czuć tylko krzywdę. Czy to się godzi?