Strona:Pisma II (Aleksander Świętochowski).djvu/006

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Gdybym miał pełną rękę prawd — rzekł Fontenelle — bałbym się jej otworzyć«. Tak pani, to nie paradoks.
— Gdyby wszakże pewnego dnia wszyscy ludzie zaczęli mówić do siebie szczerze...
— Wiesz pani, coby z tego wynikło? Rewolucya — i to powszechna. Powstałaby gwałtowna walka śród rodzin, przyjaciół, znajomych, podwładnych i zwierzchników. Jeśli do tego kiedykolwiek przyjdzie, radzę pani wyjechać i zdala przeczekać burzę.
— Masz pan więcej humoru, niż racyi.
— Bynajmniej. Wierz mi pani, że nie wytrzymałabyś przez jedną godzinę słuchania prawdy — o sobie.
— Mów pan, co myślisz, proszę.
— Pani daj przykład, wszakże jesteś ode mnie odważniejszą.
— Dobrze — tylko proszę o pobłażliwość.
— Na to się zdobędę.