Strona:Pisma III (Aleksander Świętochowski).djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozbawionemu piersi matczynej, czy byłoby nią zachwycone?
— Ależ ona jest dziewicą.
— Zatem dziecko ssące przeniosłoby nad nią najszpetniejszą mamkę?
— Któż temu przeczy?
— Ja — nie. Pisałeś mi z drogi, że cię niezmiernie oburzył wódz spartański, który knuł z Persami zdradę przeciw ojczyźnie.
— Nikczemnik! Kruki zdychać będą, jedząc go po śmierci.
— A czy jesteś pewny, że on nie byłby sumiennym i troskliwym pasterzem kóz?
— Łotr pozostanie zawsze łotrem.
— W takim razie, nie naczerpawszy sitem wody, która przez nie przeleci, połamiesz je jako bezużyteczne nawet do przesiania mąki?
— To co innego. Są ludzie w każdej czynności podli.
— I ja widzę różnicę. Narzędzia stwarza człowiek i wyraźnie wskazuje ich użyteczność, więc wszystkie są przydatne; ludzi zaś stwarza natura i nie objaśnia, do czego są zdolni, więc niektórzy tylko, odgadnięci w swej użyteczności i niezbłąkani w swem przeznaczeniu, wydają nam się rozumni i uczciwi. Gdybyśmy wszyscy zdołali poznać swoje przyrodzone cele...
— Tobyśmy zbrodniarzów dusili w kolebkach.
— Ludzkość była ostrożniejsza od ciebie, bo nie