Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  166  —

ła w jednym domu beczułka oleju, którą znaleziono w szkole...
Zadziwiającą też jest jednomyślność naszych gmin w sprawach, tyczących oświaty. Kto słyszał, jak gmina, zapytana, czy chce płacić za szkołę, odpowiada bez wahania, bez namysłu: „nie chcewa!“ ten przyzna, że w dziejach parlamentarnych nigdy nie słyszano o tak imponującej zgodzie. Ale bo też jest tak: istnieje potrawa — istnieje i sos, od którego często smak zależy. Istnieje prawo, istnieją komentarze. Gminom właśnie nie smakuje sos.
Bo zresztą nie posądzajcie naszych gmin o niechęć do nauki. Niedawno wspominał nasz korespondent z Podlasia, że niejeden z tych, co najgorliwiej głosują przeciw szkole, szuka z trudem i płaci z wysileniem nauczyciela dla swego dziecka. Dość wreszcie pomyśleć, w jak ogromnych ilościach rozchodzą się elementarze, żeby się przekonać, iż popęd do nauki wzrasta z każdym rokiem. Popęd ten wydałby z pewnością jak najlepsze owoce, gdyby nie sos, to jest gdyby regulowała go szkoła, mająca jedynie oświatę na celu. Ale my nietylko mosty, lecz i szkoły mamy takie, „co to ich niema“.
Nie mogąc jednak zająć się sprawą oświaty, tembardziej powinniśmy zająć się sprawą moralności ludu. Twierdzą podobno niebezzasadnie, że moralność ludu zmniejsza się. Młode