Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  158  —

tu i pytania go, czy nam mówić pozwoli. Wyrażenie nasze o nieupoważnionych przez ogół partyach może dlatego wzbudziło nieporozumienie, że nie było dokładnie zredagowane, ale zredagowanem dokładniej być nie mogło. Są jednakże pewne ideały, na których straży stoi cały ogół, które są naszem zdrowiem, naszem życiem, i które odczuwa każde serce. Są ideały tak proste, a zarazem tak wielkie, że odszczepieństwo względem nich ogół potępiłby z całą siłą i bez chwili wahania. Owóż pragnęliśmy tylko zapewnić, że od tych ideałów w piśmie naszem nie odstąpimy i razem z „Biblioteką“ — i razem z całą prasą będziemy ich strzegli. Sądziliśmy też, i podobno nie omyliliśmy się, że tak właśnie zrozumiał nas ogół naszych czytelników. Trzeba się koniecznie rozumieć, by nawet w dobrej wierze nie robić sobie niesłusznych zarzutów. Naturalnie, że kto chce działać, kto chce pracować dla dobra publicznego, ten nie potrzebuje od nikogo mandatu, raz dlatego, że każdy ma prawo postępować, jak mu sumienie i obywatelska powinność nakazuje, powtóre, że ogół nie ma prawa upoważniać. Nie należało tedy brać słów naszych o „nieupoważnionych partyach“ literalnie i jesteśmy przekonani, że odtąd „Biblioteka“ tak ich nie weźmie. Ale czy inni nie wezmą — kwestya! Bywają ludzie albo naprawdę głusi, albo