Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 81.djvu/056

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  52  —

prąd wody sam ku stawidłom niósł czółno. Kładła się na dnie łódki, jak senne dziecię w łagodnie bujanej kołysce, z uśmiechem patrzyła na blade płomyki, skaczące z gniewu nad bagnem, i na chłodne, wilgotne sieci dziewic wodnych, które ją omotać chciały. A stary młyn coraz mocniej gniewał się i krzyczał: Małgoś! Małgoś! Małgoś! Małgoś! niespokojny o swoją dziewczynę...”
Przytoczyliśmy cały ten ustęp, gdyż jest on poezyą najczystszej wody, nie naśladowanej znikąd, ale płynącej z głębokiego poczucia natury, z przejęcia się jej pięknościami i z umiejętnej obserwacyi. Młyn w tym opisie jest istotą żyjącą, która kocha, gniewa się i troszczy. Ze wszystkich piszących Prus posiada największą zdolność obserwowania rzeczy martwych lub istot bezrozumnych. Ta właściwość zbliża go także do Dickensa. Jest to wyobraźnia rzeczy, miejsc i szczegółów, z której autor umie wykrzesać i sytuacye liryczne i szczególniejszy komizm. W dalszym ciągu powieści pełno na to dowodów. Małgoś wychodzi za mąż za Szaraka, dotrzymuje zapewne wszystkich obietnic co do wybielenia chaty i zasadzenia ogrodu, a nadto po roku przynosi mu małego Stasia. Odtąd ów Staś i jego czworonożny przyjaciel Kurta stają się bohaterami opowiadania. Właściwie o nich to rzecz idzie, a raczej o małego Stasia, którego w końcu spotyka niezbyt dramatyczna