Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 80.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

musi się wyciągnąć z niego jakiś rozdzierający serce dramat. Dla dwojga dzieci miłość i szczęście w niej jest najwyższem prawem i jedyną moralnością; ale społeczeństwo trzyma się innych zasad i prawideł — stąd więc kolizya. I dzieci giną najczęściej w tej kolizyi. Burza porywa je, jak dwa listki róży, i niesie na Golgotę, a następstwem tych stacyi krzyżowych — zwycięstwo przemocy nad słabością, czegoś wielkiego nad małem, burzy nad kwiatkiem. Czyż jest jedno serce ludzkie, któreby nie uderzyło dla dzieci, dla dwojga biedactw, dla dwojga gołąbków, nad któremi ciąży i mści się straszna i wszechpotężna siła całego świata? Więc ofiara się spełnia, ale jest sfera wyższej jakiejś, niż pospolita, moralności, w której sympatya dusz wybranych bierze owe dwoje dzieciątek w opiekę, wieńczy ich groby, jak Romea i Julii w Weronie, przebacza ich grzechy, i nietylko przebacza, ale grzesznemu de Grieux będzie zawsze najczystszym płomieniem przed ołtarzem miłości, a na twoich nogach, płocha i śliczna Manon, usta ludzkie powinny składać pocałunek czci i uwielbienia.
Ta sfera moralna, to niebo, w którem świętymi są Romeo, Julia, de Grieux i Manon Lescaut, zowie się sztuką. Sztuka nie wspomni o tysiącach porządnych i poczciwych filistrów, którym życie płynęło wedle przepisów prawnych i policyjnych, a wyciągnie ręce do ta-