Przejdź do zawartości

Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   215   —

A ponieważ Opatrzność czuwa zdaleka nad wszystkiem, dobrodzieje ci więc i narodowi męże nasi, naśladując we wszystkiem Opatrzność, czuwali także „zdaleka“ nad Muzeum, a nawet tak zdaleka, że wkrótce lokal, w którym modele były złożone, obrócono na co innego, modele wyrzucono z niego i złożono gdzieś podobno w Banku na strychu, gdzie aż dotąd, tęskniąc za wyzwoleniem i światłem dziennem, oczekują nowego Muzeum.
A tymczasem o tem nowem Muzeum bardzo wiele wprawdzie słychać, ale go jakoś nie widać, jest już podobno ustawa, są jacyś członkowie-założyciele, którzy, mówiąc nawiasem, słuszniej założycielami będą się mogli nazwać wówczas, kiedy już coś założą, jest nakoniec ustawa, jest nawet podobno jakiś lokal, słowem, jest wszystko, tylko niema Muzeum.
Pozostaje tylko złożyć te rozproszone części, a będzie całość: pozostaje zgromadzić razem ustawę, modele, członków, pozwolenie, lokal, stoły do rysunków i wszystko, co z Muzeum ma związek, a będzie Muzeum. Tylko w tem sęk, jak to zrobić i kto ma to robić? Prawdopodobnie okaże się z czasem potrzeba uformowania nowej komisyi, która to komisya wysadzi ze swego łona komitet, który to komitet zajmie się zebraniem wszystkiego, co do muzeum należy i zgromadzeniem rozproszonych jego organów w jedno miejsce.