Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 79.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —

kardynalne warunki: dobro i piękno, a zachowuje tylko nagą, obrzydliwie realną i sprzeczną z naturą prawdę występku.
A cóż się dzieje z krytyką? gdzie jest? i co mówi? czy szczeka potrójną paszczą, jak cerber? czy chłoszcze eumenidowemi rózgami? czy sądzi, czy się oburza, czy idzie w ciemnościach z pochodnią w ręku?
Nie! Przyzwyczaiła się i do obrazów, i do ich sensu moralnego. Przyzwyczaiła się i koniec. Nie baczy, jakim jest obraz, ale jak zrobiony. Więc im więcej w nim pozorów rzeczywistości, tem lepszy. Jest to krytyka formy, ale nie wyższa i obszerniejsza krytyka treści. Zamiast stawiać potężne żądania, rozpatruje tylko to, co jest, a przez to zniża się w miarę, jak zniża się i sztuka, i karłowacieje z nią razem. Zagrzęzłszy po same swe krytyczne uszy w analizie szczegółów i szczegółków, utraciła zdolności syntetyczne, w obszernem znaczeniu tego wyrazu. Nikt tam nie buja, nikt nie spogląda orlim wzrokiem z góry na dół, nikt z wysokości chmur i gwiazd nie ogarnia obszarów sztuki, ale zbrojny w lupę lub binokle, rozpatruje szczegóły i podziwia tak dzieło estetyczne, jak kupiec podziwia towar. Patrzcie, woła np. krytyk, co to za pyszne miejsce, w którem autor opisuje, dajmy na to, liście na drzewie, zupełnie jak prawdziwe! Al-