Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/286

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i rozgrzać, a dalej szkoły i uniwersytety dają (jeżeli) tylko wiedzę i nic więcej, a gdzież jeszcze siła moralna, gdzież ten potężny czynnik, w życiu tak prywatnem, jak i obywatelskiem niezbędny, koło którego wiedza powinna dopiero się nawijać, jak nić około kłębka. Siła moralna ma być kośćcem duchowego organizmu, wiedza jego ciałem. Siła moralna ma być ciepłem wiedzy i duszą czynów. Dawna dewiza naszego pisma mówiła: „wiedza to potęga!“ Dziś dodajemy: i huragan jest potęgą, ale wszelka potęga może być dobrą lub złą, pożyteczną lub szkodliwą. Otóż aby wiedza, jako potęga, była pożyteczną, potrzeba na to, aby w praktykę społecznego żywota wprowadzała ją za rękę siła moralna. Ale teraz, wracając do naszej młodzieży, jeżeli nie szkoły, nie uniwersytety, nie żadne zakłady publiczne szczepią moralność w jej serca, któż więc ma ten błogi czynnik szczepić i kto go ma doglądać. Odpowiedź łatwa: rodzina, a wreszcie ta, która jest duszą domu i rodziny — matka. Tu jednak rodzi się nowa uwaga. Matka wtedy tylko potrafi zaszczepić owe zasady w swe dzieci, jeżeli oprócz kochającego serca będzie miała umysł jasny, trzeźwy, umiejący odróżnić drogi, po których kroczy uczciwość i praca, od dróg pychy, próżniactwa, egoizmu i wszelakiego warcholstwa. A czyż wszystkie nasze matki stoją na wysokości swego zadania, czy wogóle kobieta na-