Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziela się i szczęśliwym a hurtowym jego posiadaczom, bronią bowiem swej sprawy z gorączkową energią, twierdząc, że ceny węgla w kopalniach podane są w „Wieku“ fałszywie i z umyślną chęcią szkodzenia dobrej sławie i niewinności hurtowników. Co do nas, panowie węgielnicy, powiemy tylko jedną rzecz. Może sobie „Wiek“ podawać cyfry i nieprawdziwe, może być, że węgiel kosztuje was tyle, ile mówicie; to tylko pewna, że od czasu, jak magistrat uregulował miarę wozów, służących do rozwożenia waszego towaru, wówczas solidarnie podnieśliście jego cenę i utrzymujecie ją dotąd. Wnioski, jakie stąd publiczność wyprowadziła, zdawały się tak jasne, jak… chcieliśmy powiedzieć, jak światło naszych latarni gazowych, ale cofamy coprędzej to porównanie, uznając całą jego nietrafność, nienowość i nieoryginalność.
Wszystkie bowiem organy warszawskiej prasy wołają o lepsze oświetlenie miasta, tak zgodnym chórem, że gdyby podobna harmonia panowała np. w chórach naszego Towarzystwa muzycznego, z wieczorów piątkowych możnaby wychodzić bez szumu w głowie i strzykania w uszach. Czujemy, że życzenie to zbyt śmiałe. Oddajemy nawet sprawiedliwość chórom, że jeżeli nie czynią zadość przestarzałym zresztą wymaganiom harmonii w śpiewie, sprawiają za to wrażenie nierównie potężniejsze, rzekłbym, epiczne. Słuchając ich głosów, pomie-