Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powtarza cała publiczność, którą program naukowy zakładu nęci, tajemnica zaś zniechęca i zmusza do robienia najrozmaitszych przypuszczeń. Co do nas, powiemy tylko, że zakład może nie wyjść dobrze na tej eleuzyjskiej metodzie. Nazwiska założycieli, czy tam założyciela, są rzeczą ważną; od nich bowiem zależy zaufanie do zakładu. Przyzna każdy, że gdybyśmy między założycielami zakładu dla kobiet odkryli np. nazwiska członków naszego Jockey-klubu, głośne i bardzo głośne nazwiska naszej złotej młodzieży, albo znów naszych zbyt jaskrawych warszawskich Veuillocików, albo nakoniec jeszcze jaskrawszych, że tak powiemy, officyalnych anti-Veuillocików, w takim razie niktby z nas nie poprowadził swojej siostry lub córki, z obawy, aby pod pokrywą nauki nie było tam innych, takich lub owakich, a niezgodnych z naszymi, celów. Świeżo założony zakład rękodzielniczy może sobie być najpożyteczniejszym i wspierać się na najuczciwszych zasadach; nie czynimy więc żadnej insynuacyi, ale tłómaczymy tylko ciekawość i niespokojność publiki, która nie lubi ciemności i pragnie jasno się zapatrywać.
Oto już jedna nowina de rebus publicis. Do spraw bardziej prywatnej natury, które w ostatnich dniach zwróciły na się uwagę publiczną, należy skandaliczny list, ogłoszony niedawno w Kuryerze Warszawskim, pisany nie-