Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żnie, biorąc słowa prelegenta za jakąś niezrozumiałą przedmowę, po której, jak się spodziewał, miało nastąpić pożarcie królika. Gdy więc nakoniec grzmot oklasków oznaczył koniec odczytu, a prelegent zniknął za kurtyną, zawiedziony żydek odwrócił się do najbliższego sąsiada z następującem zapytaniem:
— No? a co będzie z królikiem?
— Z jakim królikiem?
— No, z tym, co on go miał zjeść?
— A cóżeś ty myślał, że ten pan to dziki człowiek?
— Za co on nie ma być dziki? Jak ja go zobaczyłem, to ja miszlałem, że on taki, jak i wszyscy, ale jak on zaczął mówić, to ja nic nie rozumiałem i miszlałem, że on dziki. Czemu on nie zjadł królika, kiedy ja za to zapłacił?
Powiadają, że napróżno usiłowano wytłómaczyć zawiedzionemu żydkowi, czem był ten odczyt, którego stał się mimowolnym słuchaczem.
Prelekcya p. Ochorowicza rozpoczęła całą seryę odczytów. O ile wiemy, następny będzie poświęcony kwestyi wyższego wykształcenia kobiet, ma się odbyć mniej więcej w połowie bieżącego miesiąca. Przebąkują także, że oprócz dydaktyki usłyszymy w tym sezonie z katedry i utwory beletrystyczne. Będzie to niejako nowość, bo jakkolwiek zeszłego roku próbował p. Faleński czytać na publicznem posiedzeniu u-