Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

liusze, teraz czas swobody i niezależności, teraz papierosa wolno zapalić choćby w oczach inspektora, przypomni on wprawdzie o tem, ale to dopiero na rok przyszły, a to jeszcze daleko, teraz nie straszny nikt… prócz taty.
Istotnie, chwila, w której z cenzurą w ręku staje się wobec groźnego taty, należy do najstraszniejszych w życiu. A nuż niema na owej cenzurze promocyi…?
Wówczas to tata nie mówi zwykle nic, szarpnie wąsa i odejdzie w milczeniu. Zamknęły się za nim drzwi… i… włosy powstają na głowie, bo klucz zgrzytnął raz i drugi w zamku…
A tu wpadam w styl Wiktora Hugo.
Czujesz się być zamkniętym. Dusza ucieka ci w piętę. Głowa twa jest niby strasznym cmętarzyskiem, na którem przestrach zaślubia zgrozę. Świat wydaje ci się kawałem skamieniałej ohydy. Zamiast powietrzem, oddychasz przerażeniem. W piersiach uderza ci nie serce, ale worek, napełniony okropnością. Cisza wydaje ci się urągowiskiem, przybranem w błazeńską czapkę bezecności. Nagle dają się słyszeć jakieś kroki. Cały zamieniasz się w ucho.
Zapuszczamy zasłonę na scenę, która następuje potem.
Obok popisów szkolnych, odbył się w zeszły piątek i popis w instytucie muzycznym, na którym śpiewano, grano na rozmaitych instrumen-