Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

re u nas coraz bardziej wchodzą w użycie. Podobno mamy do takich gier talent i udajemy Anglików, tak że sami Anglicy nie umieją być takimi wybornymi Anglikami.
Powyższe uwagi przerwał dzwonek, dający hasło do biegu. Ucichło wszystko…
Podajcie mi pindarową lutnię, rozpoczęły się igrzyska… W dwóch pierwszych wyścigach przepowiednia Kuryera Świątecznego sprawdziła się, albowiem nagrody wszystkie wziął, jak zwykle, pan Grabowski. W pierwszym koń jego Lavalier, wyprzedził nie tylko Aldonę pana Mysyrowicza, ale samego nawet Czarta, którego nadesłał p. Niemcewicz. W drugim wyścigu Świtezianka i Grand Daniel nie zawiodły także dobrej opinii, jaką o koniach pana Grabowskiego ma tutejsza publika, i, pobiwszy konie p. p. Potockiego i Sanguszki, otrzymały palmę zwycięstwa.
Trzeci bieg, w którym palma zwycięstwa miała wielce ponętną postać dwóch tysięcy rubli, roznamiętnił w niezwykły sposób publikę. Zakładano się o dość znaczne sumy: jedni trzymali za Foskarym, znanym z szybkości koniem p. Grabowskiego; drudzy, bacząc na poważny wiek Foskarego (lat 9), stawiali za innymi biegunami. Tym razem sprawdziło się przysłowie: „Do czasu dzban wodę nosi“. Foskari, uwieńczony w tylu gonitwach zwycięzca, niosący na sobie zakłady tylu swych admiratorów, nie speł-