Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 78.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

paczy, że syn szlachecki rzemiosłem grajka kala klejnot herbowy; matka umarła z tęsknoty, chata zapadła się ze starości — a on, nie odwróciwszy głowy, biegł dalej za ideą.
Potem w Italii już pokochał młodą Angelę. Los zdawał mu się uśmiechać; czekała go miłość Angeli, spokojna chata, pokryta bluszczem, i życie pełne cichego szczęścia. Ale i owa sielanka nie zatrzymała go na długo. Angela nie umiała go pojąć i umarła, chata nie umiała go zatrzymać — i jak niegdyś rodzinna, rozsypała się w gruzy. On pobiegł dalej.
Zyskiwał czasem pieniądze, czasem oklask, ale wogóle szedł nieceniony i zapomniany; sławy nie zyskał. Jakoż i nie wolno mu było dążyć za nią; cel jego leżał wyżej i dalej. Odczuć wszystkie nadzieje, odgadnąć boleść i radość, dolę i niedolę bliźnich, zrozumieć wszystko, co się muzyką wyraża, podsłuchać wszystkie tony swojskiej nuty — i z tego stworzyć jedną pieśń wielką, będącą wyrazem uczuć całego ogółu — oto miał być kres i zadanie jego żywota.
Ale nie doszedł tam, gdzie zamierzał. Nieraz grywał dla sławy, nieraz gwoli własnym pigmejskim uczuciom; — wyczerpał siły. Nim był w połowie drogi, nagle poczuł ich brak; więc marniał, sechł, jak zwiędły liść — i umarł.
Ale nie tu koniec poematu. Epilog, najpiękniejszy ze wszystkiego, przedstawia ducha poe-