Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skiej publiczności, byłaby instytucyą zarówno pożądaną, jak pożyteczną.
Życzę jej więc pomyślnej przyszłości, lubo: utinam sim falsus vates i lubo nie mogę się jeszcze raz wstrzymać od powtórzenia uwagi, że powodem, wstrzymującym członków od uczęszczania na posiedzenie, jest zasada matematyczna: 0 + 0 + 0 = 0.
Tę samą zasadę mógłbym powtórzyć bez wielkiego szkopułu i bez wielkiej złośliwości administracyi Merkurego, administracyi tanich kuchni i wielu innym administracyom naszych instytucyi publicznych, ale nie mogę bez krzyczącej niesprawiedliwości powtórzyć jej Przytulisku. Przytulisko wie dobrze, że jedna panna, plus druga panna, plus trzecia panna, plus kilku circum-fatygantów, plus lew u sklepu futrzanego, plus kilka kostiumów kąpielowych, pomnożonych przez talent wielkiego artysty, równa się żywemu obrazowi, a kilka obrazów, dodanych do siebie, stanowi widowisko, a widowisko to dochód. Całą tę tak na pozór złożoną, a jednak tak prostą kombinacyę matematyczną Przytulisko powtarza z tem większą wprawą, że powtarza ją rok rocznie. «Była to czapla na czerwonych nogach, chodziła sobie po rozstajnych drogach, siadła na desce, ogonem kleszcze — powiedzieć ci jeszcze?»
— Powiedz — odpowiada publiczność, a Przy-