Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opieki nad zwierzętami nie liczą w łonie swem tylu czynnych, rzeczywistych, urojonych i honorowych członków, ile uderzeń bata rozlega się codziennie w tych miejscowościach. Gdyby konie umiały mówić i przeklinać, niezawodnie powstałoby między nimi przekleństwo: «Żeby cię Pociecha nie minęła!» Teraz, gdy mrozy ścisnęły, a błoto stwardniało trochę, owe uderzenia batogu mają już wprawdzie znaczenie prowizoryczne, ale zapewne dla każdego osobno wziętego konia, wszystko jedno jest, czy ćwiczą go w sposób prowizoryczny, czy nieprowizoryczny, czy dla szczególnej potrzeby, czy dla ogólnej zasady.
Co to znaczy ostrożność i jak wielkie czasem z powodu braku jej mogą wyniknąć nieporozumienia, mam przykład na sobie. Nie jestem pewny, czy wiecie, czytelnicy, że wielki obywatel znaczy po turecku: safanduła. Otóż mając zamiar pisać w niniejszym odcinku o komitecie, wydelegowanym do założenia ogrodu zoologicznego z powodu ostatniej sesyi tegoż komitetu, i chcąc uczcić jak należy mężów do jego składu wchodzących, o mało nie popełniłem wielkiego głupstwa. Pragnąłem poprostu nazwać ich wielkimi obywatelami, bo — z ręką na sercu — jużci im się to należy, ale, że z drugiej strony wiem, że prawdziwa wielkość zawsze ze skromnością w parze chodzi — chciałem to tak jakoś